Beskidzcy zbójnicy

W Beskidach rzeczywiście działały grupy zbójników. Byli to głównie miejscowi chłopi, którzy zbiegli od swego pana, czasem żołnierze-dezerterzy lub po prostu ludzie uciekający przed prawem. Najsłynniejszy zbójnik – Janosik, działał na Słowacji, ale legendy o nim sięgają także polskich gór. Na Podbeskidziu pamięta się również o zbójnikach związanych bezpośrednio z Żywiecczyzną i Śląskiem Cieszyńskim. Poszczególne bandy często utrzymywały kontakty z innymi grupami po sąsiedzku – np. zbójnicy z Beskidu Żywieckiego znali się z tymi ze Spisza czy Orawy.

Zbójnicza działalność

  • Bandy zbójników działały sezonowo i liczyły średnio około dziesięciu osób. Zbierały się wiosną i grasowały do późnej jesieni – dopóki warunki pogodowe pozwalały na mieszkanie w jaskiniach czy grotach. Kryjówek (wraz z szałasami) mieli zazwyczaj kilka, rozmieszczonych w różnych miejscach, aby zmylić pościg. Na zimę bandy zwykle się „rozwiązywały”, a ich członkowie samodzielnie szukali miejsc do przetrwania – czasem zatrudniali się u zaufanych gazdów lub baców pod przykrywką parobków. Ci, którzy decydowali się zimować w górach, po kilku miesiącach samotności, chłodu i skromnego wyżywienia, często mocno podupadali na zdrowiu – zarówno fizycznym, jak i psychicznym.
  • Napady odbywały się przede wszystkim na traktach handlowych, prowadzących przez górskie przełęcze. Ich ofiarami najczęściej padali kupcy, celnicy, urzędnicy i bogaci gospodarze. Wbrew romantycznym wyobrażeniom, zbójnicy nie byli „górskimi Robin Hoodami”. Faktycznie nie napadali na zwykłych górali, ale tylko dlatego, że nie mieli tam czego rabować; poza tym nierzadko szukali u nich szybkiego schronienia albo wymieniali upolowane mięso na jajka czy sery, więc lepiej było żyć z nimi w zgodzie. Większość band przestrzegała też pewnego niepisanego kodeksu honorowego, by nie krzywdzić kobiet oraz nie napadać w święta.
  • Z gór w doliny zbójnicy schodzili tylko „na robotę” lub do okolicznych karczm. Zajazdy oraz karczmy były ważnym miejscem spotkań i informacji – tam zdobywano wieści o „klientach”, planowano akcje i sprzedawano łupy. Część łupów przepijano na miejscu, resztę ukrywano w górach. Niektóre karczmy współpracowały ze zbójnikami, w zamian za udział w zyskach.
  • Broń zbójecka była na ogół domowej roboty lub zdobyczna: używano ciupag, noży, muszkietów i pistoletów skałkowych. W podaniach ludowych zachowały się wzmianki o charakterystycznym, ozdobnym stroju zbójeckim, który wyróżniał się bogatą dekoracyjnością i żywymi kolorami. Poza tym zbójnicy nosili szerokie pasy nabijane metalem, które służyły nie tylko do ozdoby, ale też jako rodzaj pancerza.
  • Władze prowadziły regularne obławy, a schwytanych zbójników czekały surowe kary – często śmierć przez powieszenie lub ścięcie. W niektórych miastach (np. w Żywcu, Nowym Targu) do dziś istnieją miejsca, gdzie wykonywano takie egzekucje.

Zbójnicy w kulturze ludowej

Zbójnictwo w Beskidach było nie tylko zjawiskiem społecznym i historycznym, ale też częścią ludowej wyobraźni. Choć w rzeczywistości zbójnicy parali się zwykłym rabunkiem, w kulturze ludowej często obrastali w legendy. Śpiewano o nich pieśni, opowiadano gawędy przy ogniskach. W oczach prostych ludzi stawali się bohaterami „z gór”, symbolem wolności („ślebody”) i buntu przeciwko panom. Byli ucieleśnieniem tęsknoty biednych do wymierzenia sprawiedliwości bogatym.

Współczesny ślad folklorystyczny

Motyw zbójników stał się popularną inspiracją turystyczną i kulturową. Powstają szlaki „zbójnickie”, organizowane są festiwale i jarmarki nawiązujące do tej tradycji. W Żywcu, Istebnej czy Szczyrku łatwo natrafić na karczmy oraz pensjonaty noszące nazwy nawiązujące do zbójników. W wielu miejscowościach można usłyszeć o „zbójnickich tańcach” czy zobaczyć postacie zbójników w lokalnych widowiskach folklorystycznych.